Requiem Online – nie oszukujmy się, tytuł ten nigdy nie był bardzo popularny. Mimo braku popularności, może jednak odznaczyć się bardzo dobrą grywalnością, która w połączeniu z innymi smaczkami daje nam naprawdę dobry produkt. Niestety, jak to często w życiu bywa, Requiem został na lodzie - na rzecz nowszych, lepiej rozreklamowanych MMORPGów – jedynie z mało liczebną grupą fanów, którzy doceniają walory tej produkcji.
- Nieco tu mrrrrocznie, nie?
O tak, to jest w zasadzie znak rozpoznawczy Requiema – mroczny, surowy klimat. Nie spotkacie tu ponętnych elfek, czy też szczeniako-podobnych ras, ze słodkimi oczkami i odzianych w kolorowe ubranka, znanych nam z wielu azjatyckich MMORPGów.
Gra na od samego początku atakuje nas przeróżnymi elementami (choćby i nawet mało istotny ekran ładowania, ze szwami i mięsem w roli głównej), które mają na celu przygotować nas, na tematykę tzw. Horror MMORPG – tak bowiem kiedyś określali gatunek, do którego należeć ma owa produkcja (teraz jakoś nie mogę znaleźć o tym wzmianki na stronach). Według mnie niewiele ma to wspólnego z horrorami.
Z Requiem Online romansowałem już w przeszłości, dlatego kontemplując nad tym jak bardzo gra zestarzała się na tle nowych produkcji, zalogowałem się do niej w pierwszej wolnej chwili.
Nie powiem – zabijanie dalej bawi tak samo jak „x” lat temu, gdy „ragdoll” był czymś nie spotykanym w MMORPGach. Hektolitry krwi, latające, przepołowione zwłoki ofiar i nasz bohater, okryty pozostałościami swojego przeciwnika – a to tylko nieliczne ze „smaczków”, dzięki którym Requiem zapunktował u mnie dosyć wysoko. Poważnie, znajdźcie mi MMORPG, który miał premierę najpóźniej rok temu, w którym zwykłe „grindowanie” daje tyle frajdy!
Mimo, że graficznie gra już nie oszałamia, to w dalszym ciągu oddaje surowość terenów, na których toczy się akcja Requiema. Blade pustkowia z nielicznymi roślinami, które swoją barwą raczej też nie powodują ataków euforii, plus wszechobecny odgłos wiatru – nieco postapokaliptycznie (co notabene trafia w mój gust prze niesamowicie).
Stylistyka postaci ma swoje wady i zalety, no cóż. Mam jakieś „ale” w szczególności do jednej rasy, mianowicie Kruxena. Wszystko fajnie, niby takie mroczne elfy po przejściach laboratoryjnych, ale dlaczego na litość boską nawet samce noszą tam obcasy?! Zniosłem wyjątkową szczupłość owej rasy, nawet pół nagość przy noszeniu początkowych zbroi, ale obcasy? Widać, że dłubali przy tym azjaci…
Smile!
- Pustkowia:
Klimat wszechobecnej pustki odnosi się nie tylko do krajobrazów, ale także i do społeczności. Dawniej było tu troszkę więcej ludu, ale cóż poradzić? Z tego co widać, twórcy nie zaniedbali produktu, organizowane są przeróżne eventy, a patche wychodzą regularnie – tak, by dać graczom jak najbardziej dopracowany produkt. Co zatem stoi za tymi pustkami? Gra może i się troszkę postarzała, ale w paru innych, mniej atrakcyjnych (przynajmniej dla mnie), starszych produkcjach, widywałem o wiele więcej graczy. Powstała nawet ostatnio wersja dla przeglądarek, która tak naprawdę niczym się nie różni od ściąganego na dysk klienta.
A szkoda, bo dochodzi nawet do takich ekscesów, gdzie gildie z dużą ilością „max levelowych” graczy biorą kogo popadnie, nawet nie zagadując do danych osób wcześniej – troszkę to desperackie posunięcie, ale z drugiej strony w ten sposób można zachęcić innych do gry.
I tu w zasadzie nasuwa się kolejny problem, bo jak korzystać z takich dobrodziejstw gry, jak pola bitwy (tak tak, takie same „battlegroundsy” jak i w WoWie np.), gdzie dostępne mamy – uwaga! – trzy bitwy na całym serwerze, zgroza.
- Noc i zadania:
W Requiem, noc nie oznacza tylko ciemniejszej scenerii i gwiazd na niebie, jest to również czas, gdzie na powierzchnie wychodzą mocniejsze potwory, za które dostajemy oczywiście większe nagrody.
A jak już gadamy o nagrodach, pogadajmy również o tym jak je zdobyć, czyli o zadaniach oczywiście. Odbywa się to tutaj w zasadzie tak samo jak w innych MMORPGach, czyli szukamy NPC, on nam każe iść pozabijać, pozbierać itp. Są jeszcze tzw. Agenci, którzy dają nam zlecenia w mniej oficjalny sposób. Mam tu na myśli, kolejne rozwiązanie, które przypadło mi do gustu. Jak już mamy w kółko robić to samo (zabijać/zbierać) to po co latać do trzydziestu różnych osób, skoro możemy podejść do jednej z wieloma takimi zleceniami. Teraz jest to już nieco bardziej popularne rozwiązanie, ale gdy pierwszy raz grałem w Requiema, również byłem zadowolony z owego rozwiązania.
- Reasumując:
Specyficzny klimat, krwawa walka (ragdoll!) to tylko dwie z wielu zalet, które posiada Requiem. Niestety przez brak większej społeczności, rzadko kiedy możemy cieszyć się niektórymi aspektami gry. Niestety trzeba przyznać, że Requiem powoli umiera śmiercią naturalną, mimo iż twórcy starają się podtrzymać ten tytuł przy życiu.
Może jakiś sequel podratowałby „żywotność” świata w tej produkcji? Kto wie, na pewno byłoby miło.
3/6