*Przegląda atlas roślin.* Zaraz, zaraz, przecież kwiat dwugrotu ma właściwości halucynogenne... W takiej sytuacji chcesz najarać się?
Wiedźmin [GRA]
Ach, mocne. Panowie, opowiedzcie swoje historie. Czym zajmowaliście się zanim to wszystko nadeszło? (Tak,tak zmuszę was trochę do RP)
Ahh zanim nadeszła ta rozróba me życie bylo ściśle związane z mieczem i podróżami. Na początku służyłem jako oficer w oddziale najemniczym. Po długim czasie, porzuciłem te zajecie i zaczalem bawic sie w lowcow Glów. Niebezpieczne i ciezkie to bylo zajecie ale dobrze płatne i to się dla mnie liczylo. Lecz niestety nie przewidzialem tych okoliczności, a szkoda bo caly majątek okazal sie nic nie wart.(sorki ze tak krótko ale pisze z fona i jest to dość uciążliwe)
Przed tym wszystkim? Wychowałem się w bogatej rodzinie, miałem wszystko. Od najmłodszych lat przejawiałem talent do handlu, ekonomii. W wieku 16 lat miałem byc wysłany na nauki do starego przyjaciela rodziny, lecz rodzice niespodziewanie zmarli w wypadku powozu. Na początku byłem załamany, lecz gdy doszedłe do siebie zaczęłem się zajmować się tym, co robię teraz... Sklep prowadziłem. Ale jaki był to sklep... Można było nabyć wypchane zwierzęta z odległych krain, rośliny, przyprawy, złote rzeźby. Byłem jednym z najważniejszych ludzi w tym rejonie. Zczęło ciągnąć mnie do władzy - łapówki, lichwa, wynajmowanie zbirów do prywatnych porachunków... Jednak po ostatnich wydarzeniach wszystko prysło, jak mydlana bańka. Skończył się sen bogatego kupca. W magazynie, co prawda, zostało mi jeszcze dużooo majątku, lecz nie czuję jego wielkości. Czyże jest bogactwo wobec oblicza śmierci? To mnie przerasta. Gdybym nie prowadził tego sklepu i nie sprzedawał Wam produktów po śmiesznie niskich cenach, chyba dawno bym wykwitował...
Oto moja historia.
A co z Tobą, Misiael?
W swoim czasie służyłem na dworze króla Roegnera. Choć nie wychylałem się zyskałem sobie wielu wrogów, którym nie podobało się moje zdanie. Niestety niektórzy z nich byli dość wysoko postawieni. Miałem do wyboru śmierć lub wygnanie. Musiałem opuścić mojego króla i udać się na banicję. Niestety to nie koniec mej historii. Wykorzystując moje umiejętności zaciągnąłem się u miejscowego margrabiego. Miałem tam dobre i dostateczne życie. Było to jednak przed Tedd Deireádh. Margrabia wpadł w szaleństwo i w każdym widział wroga. W prowincji wybuchy bunty. W ten sposób musiałem porzucić życie kronikarza i zostałem karczmarzem. Teraz chociaż mogę gadać swobodnie
Jeżeli musicie wiedzieć, żyłam samotnie w lesie, jakoś nigdy nie lubiłam towarzystwa innych ludzi, w mojej dawnej wiosce byłam prześladowana przez moje zamiłowanie do alchemii i tym podobnych praktyk, pewnie przez to postanowiłam żyć na pustkowiu z dala od ludzi. Jednak po ostatnim incydencie nie miałam dużego wyboru, bo sama już nie mogłam przetrwać w dziczy i tak znalazłem się tutaj.
Xasarm@- Podobno urodziłem się gdzieś w Redanii jednak nie dane mi było poznać moich rodziców. Zostali podobnież rozszarpani przez cmentara czy inne paskudztwo. Od najmłodszych lat koczowałem po jaskiniach starając się przeżyć. Właśnie przez ten okres czasu zdobyłem wiedzę na temat wszelkich monstrów i sposobów walk z nimi oraz załapałem podstawy alchemii która potem przerodziła się w bardziej zaawansowaną technikę. A zadziwiające to było bo 20 lat nawet skończone nie miałem a już mogłem poszczycić się wiedzą przekraczająca nawet wiedzę niektórych czarodziejów. Gdy ów wiem osiągnąłem zdałem sobie sprawę , że długo nie dam rady tak wytrzymać. Coś ciągnęło mnie do wielkich rzeczy. Skradłem więc łódź przy pomocy jednego z moich eliksirów i wyruszyłem w nieznane. Niestety ale nie dane mi było poznać tajników pływania łodzią przez co po niedługim czasie rozbiła się gdzieś w dzikich terenach. Dwa lata walczyłem o przetrwanie aż dotarłem tutaj. I oto jestem.
Zaiste zacne historię. I jako, że na razie wielu z nas milczy to chyba wstrzymujemy się z oddaniem głosu prawda? I zaiste martwi mnie to że mimo naszego położenia tak wielu ludzi milczy..
A jako drobny złodziejaszek wykradałem łupy, następnie oddawałem drugiemu oczywiście za golda, i znowu okradałem tego drugiego aby zarobić na pierwszym. Nawet raz ukradłem koronę naszemu królowi, a jako polityka mnie nie interesuje nie wiem kto teraz włada królestwem. Uwielbiam przenikać między bogaczy, i chociaż na chwilę w ciemną noc udawać iż nie jestem z plebs'a. A iż jako złodziej nie byłem lubiany w naszej krainie, miałem złą sławę - ale mnie to bawiło. Bo przecież jak można okraść króla podczas śniadania ?. Jako iż pewnego dnia musiałem porzucić swoje rzemiosło, bo pewnie słyszeliście o wojnie na północy z orkami ?. Wyrzucili mnie do woja, i o to nie lubiany człek, miał za zadanie jedno przekradać do obozu wroga i "patrzeć wrogowi na ręce". Jako iż mnie to nudziło, usłyszałem iż potrzebują kogoś kto jest sprytniejszy od samego diabła, do wytropienia tutaj zła. więc przybywam do was moi drodzy może moje umiętności zdadzą test i zniszczymy te zło wspólnie. A tak przykazji czy komuś nie zgineło trochę złota ?.
I pognał do pobliskiej karczmy....
Toś ciekawski co? Cóż żem robił dawniej? . Budowałem wieże tak wysokie, że niektórzy mówili iż bluźniercą jestem iż buduje wieże wysokie do nieba. Mówili, że umre pokarany po boskim sądzie bo taki jestem zły człowiek. . Wieże stały piękne i majestatyczne, mieszkali tam panie i panowie majętni, oj tak. Nagle pierdut i nie ma wież ani nic wokół? Kara boska, kto by to wiedział No i teraz sobie maszeruje przed siebie , za siebie a czasem i na boki gdy trzeba. Pomagam tym i tamtym jak trzeba. Nie jestem nikim ważnym, ot staram się żyć w tym zakichanym świecie i cieszyć każdym dniem jakby to miał być ostatni Dlatego wznosze toast za was towarzysze abyśmy spili się na umór dziś, bo kto wie co będzie jutro!
Podziękuje. Zostanę przy moich eliksirach. Co jak co ale niektóre mają kopa.
Ahh Arias to na ciebie miałem ostatnie zlecenie. . W innym wypadku już byś był zakuty w łańcuchy, ale teraz jako że świat stoi na krawędzi zagłady, to bez znaczenia.
Najgorsze jest to że wśród nas jest parę osób cichociemnych co nie jest dobrym znakiem
witam wszystkich! Karczmarz kufel piwa podaj i jakieś jadlo, caly dzien zem nie jadl!
Dzisiejszy dzień obył się bez niespodzianek, większość schlała się w miejscowej karczmie, nie zważając na czające się w mroku zło. Stos stał jak stoi, nikt nie zaszczycił go obecnością. A wioska utonęła w mgle, która zasnuła dolinę. Co jakiś czas tylko zdało się słyszeć dziwne odgłosy i pijackie śpiewy. Pozostała tylko ona, tajemnicza, złowroga, samotna postać wolno przemierzająca ulice.
Karczmarza widzę nie ma, sam musze się obsłużyć(po czym wziął nie dokończone piwo i kawałek kurczaka), widzę, że niezła była tu impreza, szkoda, że miałem inne sprawy i nie mogło mnie tu być.
Karczmarza widzę nie ma, sam musze się obsłużyć(po czym wziął nie dokończone piwo i kawałek kurczaka), widzę, że niezła była tu impreza, szkoda, że miałem inne sprawy i nie mogło mnie tu być.
Hę inne sprawy powiadasz ?. Wiem już na kogo bacznie zwrócić szczerą uwagę, nagle po twoim wejściu znikła tajemnicza osoba?. Mhm... Dziwne, trzeba przemyśleć i się przespać.
Arias o czym ty mówisz? Jaka tajemnicza osoba? Chyba za bardzo byłem zajęty jedzeniem i piciem bo nikogo tajemniczego nie zauważyłem.
niezła była tu impreza, szkoda, że miałem inne sprawy i nie mogło mnie tu być. otóż mnie ta wypowiedź jedynie zdziwiła, iz niby jesteś na imprezie gdzie wszyscy, ale prawie wszyscy upici, a niby ty trzeźwy no nic taki mój wniosek. Na razie kończę te rozumiewanie. Sprytne oko wyczulone na wszystko .