Wilkołaki&vampiry s3

Czas pokaże

@Niewiara , nie chcę decydować za większość , bo każdy jest myślący i sam potrafi zadecydować. Jak tylko wyrażam swoje zdanie i to co wiem :)

To jeżeli ty będziesz miała rację to już nic na to nie poradzimy.

To jeżeli ty będziesz miał rację to już nic na to nie poradzimy.

Miała.

Dzień 3

PEGI-16

Grzmoty, zachmurzone niebo, krople deszczu obijające się o przeźroczysty dach - tylko tyle można było dzisiaj podziwiać. Atmosfera była wręcz grobowa, wszyscy ludzie byli zdezorientowani oraz wrogo do siebie nastawieni.

Godzina była nieznana, a bestie mogły zaatakować nawet w biały dzień – brak światła słonecznego przez zachmurzenie powodował do tego świetną okazję.

Wszyscy pozostali zjawili się już na sali zebrań w ratuszu znajdującym się w sektorze nr.7 aby po raz kolejny zagłosować. Rzucając oskarżeniami na każdego kto wypowiedział choć słowo. Na początku wszystkie spojrzenia skierowane były na Misiaela ze względu na jego dwuznaczne wypowiedzi. Następne podejrzenia wywołał Zenodoros swoją wypowiedzią na temat tego, że jest szpiegiem tym samym wzbudzając bardzo duże zainteresowanie, czy to ze strony bestii, czy to ludzi.

Bronili i oskarżali się wzajemnie, lecz w ostatecznym rozrachunku przeważając jednym głosem na spalenie został wybrany Zenodoros.

„Popełniacie błąd, nie jestem bestią i nie będę – prędzej zakończę swój żywot w cierpieniach niżeli stanę się bestią! Chciałem dobrze, wyszukiwałem i śledziłem, aż w końcu jednego z nich wytropiłem, mimo to mnie zdradzacie. Nikomu nie można było zaufać – tutaj naprawdę nie istnieje sprawiedliwość!”

Chwilę ciszy przerwała jedna z zebranych osób rozkazując aby zabrać Szpiega z ratusza i skierować się na budynek mieszkalny aby spalić osobnika.

Szli w ciszy pilnując by Zenodoros nie uciekł w żaden możliwy sposób oraz aby nie wykorzystał żadnej sztuczki, która zrobi coś nieplanowanego. Przez całą drogę szpieg kroczył dumnie i z pogardą spoglądał na wszystkich dokoła – o czym myślał?Niewiadomo.

Bez problemu przywiązano go do pala i podpalono, było widać, że czuje ból mimo to patrzył na innych z pogardą oraz nie odzywał się w ogóle odkąd został wyprowadzony z ratusza. Wkrótce jego ciało spłonęło całkowicie i został po nim jedynie czarny proch i kilka kości.

Każdy wiedział, że postępuje źle lecz dalej patrzeli na „resztki” Zenodorosa upewniając się umarł i nie wróci już nigdy.

Następnie większość powędrowała wprost do swoich kwater, krocząc metalowymi ścieżkami. Ich kroki niosły echo po całej uliczce.

Niewiara dalej nie wiedząc co tu robi i dlaczego wolał skierować się prosto do swojej kwatery. Nagle na jednym z prowizorycznych stalowych dachów na wysokości około siódmego piętra zobaczył dziwną sylwetkę – pysk wilka, umięśnione i zarośnięte ciało, pazury rzucające cień tuż przed nim od elektrycznej lampy. Stał jak wryty obserwując owe stworzenie nie wiedząc co powinien zrobić. Bezruch został przerwany kiedy bestia zeskoczyła prosto na biednego cywila, który nie wiedział co się dzieje, jedyne co zdążył on zrobić to uniknąć pewnego zmiażdżenia robiąc unik do tyłu. Nie spodziewał się jednak, że za jego plecami nagle chwyci go drugi wilkołak paraliżując go poprzez wbicie pazurów w kręgosłup. Nie czuł już nic, nie mógł się ruszać, był całkowicie bezbronny i skazany na to co zaraz się z nim stanie. Pierwszy z wilkołaków, rozpruł mu brzuch i rozkoszował się pysznym, ludzkim, krwawym mięsem na oczach umierającej ofiary widzącego własne wnętrzności. W końcu jednak wykrwawił się i zmarł, tym samym zapewniając ucztę wilkołakom.

wilko%C5%82ak.jpg

Jeden z cywili z niewiadomego powodu nie kierował się drogą którą zawsze, ruszył w całkowicie równoległą trasę.

Głodny wampir nie mógł przepuścić takiej okazji, dlatego skradał się za swoim celem około 30 minut, aby być pewnym, że nikt nie usłyszy jego krzyku. Wampir rozpędził się prosto na kakeru starając się go ugryźć lecz z niewiadomych przyczyn cywil ten posiadał przy sobie prowizoryczną broń wyglądającą jak kusza połączona z pistoletem. Zanim bestia zdążyła się zorientować poczuła jednie ostry kawałek metalu, który o mało nie przebił jej serca. Zamiast ponownie zaatakować, rzuciła się w ucieczkę zostawiając za sobą ślady krwi wyciekające z organizmu, mimo że cywil był już całkowicie bezbronny ponieważ posiadał tylko jeden pocisk. Wystraszony, dalej nie rozumiejący co się właśnie stało cywil stał i obserwował uciekającego wampira, po czym skierował się z powrotem do swojej kwatery przez szerokie uliczki, na których ciężko było kogoś zaskoczyć i zaatakować.

Zenodoros – Szpieg zostaje spalony

Niewiara – cywil zostaje zabity przez wilki

Kakeru – cywil, a zarazem szczęściarz który uniknął śmierci z rąk wampira.

Stan na dzisiaj:

1 vampir

2 wilkołaki

6 ludzi

Wszystko idzie nie tak. To nie powinno się wydarzyć. Z jednej strony to moja wina a z drugiej Zenodorosa. Ludzie trzeba się pozbierać i dorwać wilki i wampiry. Krąg się zacieśnia więc nadal możemy przeżyć i wygrać.

Dobrze, że nikogo nie przejęli, chociaż szkoda Zenodorosa i Niewiary.

Teraz trzeba się skupić na analizie tego, co już wiemy. Tym złym najprawdopodobnie jest:

-Abraxus - jak dla mnie najsłabszy typ, bo jeżeli by nie była jasnowidzem, to ten prawdziwy coś by powiedział

-Mikiusz - jeżeli Abraxus mówi prawdę, w co też chcę wierzyć

-Misiael - no, niby w argumentach przeciwko niemu jest jakaś logika, ale... no nie wiem

Głos na Mikiusz

Dalej będę się upierała przy swoim, jak go dzisiaj spalimy będziemy mieli już vampirów z głowy.

Witam czy mogłbym sie dołaczyc do gry jeszcze czy juz nie ma takiej mozliwości? nawet za kogos ; )

[DUCH OMEGI PRZEMAWIA]

Mogłeś się vanzioma na pw spytać,a nie tutaj - utrudniasz życie w sektorze nr.7

Może za kakeru bo afczy ale - VANZIOM o tym decyduje, a nie Ci, którzy walczą tu o przetrwanie.

Tak więc odejdź biedna duszo i odnajdź vanzioma, jednego z bogów, który jest w stanie ożywiać i kontynuować swoją grę - grę Boga.

[DUCH OMEGI ODLATUJE Z POWROTEM]

W takim razie czekam na wielkiego Boga VANZIOMA!

Ale dzisiaj pustki ludzie ;p Czyżby wypowiedź pana powyżej sprawiła , że nikt już nie chciał się wypowiadać ? xd

Tyle przegraliście ;__; gdybym tylko nie został zabity przez xasarma ;__; < i z bogiem>

Rexin bóg jest jeden a mianowicie JA i tylko ja mogę wyznaczać moich bożków np Omegę . Więc cicho siedź chyba że chcesz zaznać wiecznego potępienia(bana) . I BTW ty siedzisz w piekle , nie zasłużyłeś .

Zaryzykuję. Głoś na Mikiusza.

Głosuję na Mikiusza. Ewentualny prawdziwy jasnowidz nic nie powiedział, więc wierzę w Abraxus.

Zdarzenie:

Ciało Karthasa odnalazło się tego poranka kiedy to dwóch z wędrujących cywili(dokładniej Kakeru i DeimonD)pośród drogi do ratusza niedaleko spadku, w który można zrzucić cokolwiek, a nie usłyszy się odbicia jeden z nich poczuł dziwną woń. Kierując się nią dotarli do czegoś co kiedyś przypominało człowieka – krew, rozszarpana skóra, mięso wyjęte z brzucha, widocznie kości u nóg tak jakby ktoś obgryzał udka z kurczaka.

Wystraszeni nowym znaleziskiem pobiegli w stronę ratusza przez najkrótszą drogę – wąskie uliczki, aby szybko poinformować o tym innych.

Wilkołaki znajdujące się niedaleko uznały, że informacja ta nie może zostać przekazana innym dlatego zdecydowali się oni zamordować dwójkę osobników biegnących w stronę ratusza za wszelką cenę.

Poruszali się szybko, biegnąc i skacząc po dachach szybko doścignęli swoje cele i zaatakowali je. Wystarczyły jedynie dwa potężne ciosy pazurami, aby rozerwać ich szyje i zabić odrywając głowę od ciała. Krew lała się litrami, głowy poturlały się kilka metrów, a ciała opadły na ziemię zapewniając nie małą ucztę znajdującym się tam bestiom.

Wampir wciąż ranny po wczorajszym ataku, odpoczywał na dachu swojego budynku, gdzie reszta jego mieszkańców od dawna nie żyła. Rana nie potrafiła się zagoić do końca przez co blizna lub nawet większa dziura pozostanie niewidoczna pod jego płaszczem.

Podsumowując dzisiejszego dnia ze strony wilkołaków i vampirów nikt nie zostanie zakatowany ponieważ Kakeru i DeimonD zostali wykluczeni z gry .

Czyli zostanie 3/4 ludzi, 2 wilkołaków i może jeden wampir.

W sumie nie jest to zły bilans.

Wampira dzisiaj się pozbędziemy.