Wilkołaki sezon 12 (gra)

Głosuję na byczska. Innego, lepszego typu już dzisiaj nie będzie, bo pierwsze dni zazwyczaj i tak są czystymi strzałami. Jeżeli typ Deimonda okaże się prawdziwy, to:

a. rzeczywiście jest jasnowidzem i będzie nam mógł jeszcze pomóc - ewentualnie weźmie na siebie atak wilkołaków, a my będziemy o jednego wilka bliżej zwycięstwa

b. sam jest wilkiem i chce żebyśmy wszyscy uznali go za jasnowidza, tak by mógł przetrwać pozostałą część sezonu bez podejrzeń reszty mieszkańców, ale ten wariant jest dużo bardziej ryzykowny, bo wystarczy, że prawdziwy jasnowidz się ujawni i wtedy spalimy go po prostu kolejnego dnia, a to do tego czasu da ludziom już bardzo dużą przewagę.

b. sam jest wilkiem i chce żebyśmy wszyscy uznali go za jasnowidza, tak by mógł przetrwać pozostałą część sezonu bez podejrzeń reszty mieszkańców, ale ten wariant jest dużo bardziej ryzykowny, bo wystarczy, że prawdziwy jasnowidz się ujawni i wtedy spalimy go po prostu kolejnego dnia, a to do tego czasu da ludziom już bardzo dużą przewagę.

wystarczy, że prawdziwy jasnowidz nie uczestniczy w grze. To będzie naprawdę kiepsko, ewentualnie ktoś się pod niego podszyje, aby zrobić zamieszanie

Ja już swoje dzisiaj zrobiłem, co do mnie należało.

wystarczy, że prawdziwy jasnowidz nie uczestniczy w grze. To będzie naprawdę kiepsko, ewentualnie ktoś się pod niego podszyje, aby zrobić zamieszanie

jeżeli ktoś jest AFK, to pewnych rzeczy niestety nie przeskoczymy. Jeżeli dzisiaj go nie ma, a jutro zostanie podmieniony, to ten nowy nadal będzie się mógł ujawnić.

raczej żaden z ludzi nie będzie chciał robić zamieszania, bo to nie sprzyja dalszej analizie gry i utrudnia im samym - ludziom, odgadywanie kolejnych tożsamości bestii.

Przepraszam najmocniej za tak późne pojawienie się ale niestety byłem poza zasięgiem cywilizacji. Po przeanalizowaniu wszystkiego na spokojnie uznałem, że warto sprawdzić czy DeimonD ma rację. Tak więc głosuję na byczska

Padnie ten który ma paść, smuci mnie zostanie trzech wilkołaków.

Dzień 1

Nastał wieczór, wszyscy mieszkańcy Hardiga powoli zaczęli się już gromadzić na rynku, na którym to miała odbyć się egzekucja. Solidny drewniany stos czekał już na swą ofiarę, na którą mieszkańcy wioski dość jednogłośnie wybrali byczseka. Z biegiem czasu na rynku robiło się coraz bardziej tłumnie. Każdy był ciekawy dzisiejszego widowiska, od zarządcy osady po miejscowego pijaczynę, który właściwie nie mieszka nawet w Hardidze, a tylko w pobliskim rowie. Na samym końcu do tej rozochoconej grupy dołączyła główna atrakcja wieczoru – byczsek, w asysćie dwóch rosłych obwiesiów.

Na rynku rozgrzał gwar mieszkańców, zdało się usłyszeć najprzerówniejsze komentarze zaistniałej sytuacji:


„Ten byczsek wilkołakiem, takie chucherko?”, ktoś inny dodał „Przecie to nasz szanowny byczek, swój chłop, prawy i honorowy”.

Ale były też inne głosy:

„O tak właśnie czułem, temu to zawsze diabeł z oczu patrzał”, jeszcze inni mieli swoje własne priorytety „Kogoś trzeba było spalić, byczek, nie byczek – ważne, że mnie żeście nie spalili pijoki jedne”.

Gdy cała wioska tak wesoło obradowała, byczsek już od dobrych kilkunastu minut płonął na stosie – jednak nie wydał z siebie ani jednego dźwięku, chyba nie chciał przeszkadzać trwającym na rynku dyskusjom. Tłuszcz wytapiany z jego ciała kapał na rozrzażone kłody, które wydawały z siebie charakterystyczny skwierzący odgłos. Mineło jeszcze kilkanaście minut aż jego fizyczna powłoka została całkowicie zwęglona. Ludzie na rynku nieco zpoważnieli, ale tylko do momentu aż któryś z nich znowu otworzył usta:

„Spalilim, no spalilim, ale co teraz? Właściwie to czy to człowiek, czy to wilk to chyba by się spalił tak czy inaczej?”, całe szczęście z pomocą przybył pijaczyna z pobliskiego rowu „To ty głupi jakiś? Przecie jak to był by wilk to ogień byłby czarny jak smoła, a dym był by żółty. Albo może to ogień byłby czerwony a ciąło zwęgliło by się na niebiesko – właściwie to ja nie jestem ekspertem w tym wszystkich kolorach”.

Nagle z tłumu wyszła wysoka postać, co przerwało cały zamęt i znowu nastała cisza. Postać mężczyzny odziana była w długi czarny płaszcz i spiczasty kapelusz. Na plecach tajemniczy przybysz dzierżył kuszę, a u boku długi bogato zdobiony miecz. Nikt go tu wcześniej nie widział, nie wiadomo skąd ta postać przybyła, ale pewnym było, że to nie jest zwykły wieśniak. Wysoki mężczyzna nie odzywając się do nikogo słowem podszedł do zwęglonego ciała byczseka, oczyścił kości klatki piersiowej z resztek tkanki i powiedział:

„Macie tutaj wilka, spójrzcie na te kości klatki piersiowej – to wygląda bardziej jak płytowa zbroja niż jak żebra człowieka i to nie byle jakiego wilka, to był przywódca całej watahy...”

Po tych słowach mężczyzna powolnym krokiem odszedł poza mury otaczające Hardiga zostawiając wszystkich mieszkańców w głębokiej konsternacji. Jednak po tej chwili niedowierzania mieszkańcy pojęli, że dzisiaj ponieśli ogromne zwycięstwo, więc właśnie teraz powinno zacząć się świętowanie. Wszyscy zgodnie udali się do karczmy, gdzie gotowi byli pić całą noc, jednak pod drzwiami wyżej wspomnianego przybytku leżało rozszarpane ciało jakiegoś wątłego wieśniaka, po głębszej analizie okazało się, że tym nieszczęśliwcem był poczciwy Mariska. Mieszkańcy szybko zdali sobie sprawę, że jeszcze nie czas na świętowanie, bo starcie z krwiożerczymi bestiami dopiero się rozpoczęło...

No... to Ci się DeimonD udała zgadywanka.

Cóż, dzień pierwszy zakończony sukcesem. Przywódca watahy nie żyje, ale zginął również jeden z nas. Można świętować przy kielichach, ale trzeba również opłakać zmarłego


P.S Mistrz Gry niech oznacza jakimiś specjalnymi kolorami kto zginął kto umarł i kto kim był, gdyż nie zawsze może to być czytelne.

Przywódca watahy padł. Więc DeimonD miał rację. Ta strata powinna wilki zaboleć. Szkoda Mariski, lecz teraz trzeba się zastanowić dlaczego zginął. Późna jest pora i do pracy szykować się muszę. Postaram się jednak jeszcze dziś zedytować bądź dodać nowego posta z przemyśleniami.

Ja nie jestem zaskoczony, dostaliście samego przywódcę wilków.

Pozostaje teraz nam bronić DeimonD, przed złymi futrzakami. Może wszechmogący pozwoli mu znaleźć jeszcze jednego wilka.

Brawo DeimonD, brawo. Mariska ma rację, Mauserek bronił Byczka, więc on musi spłonąć jutro.

Ja tam wiem teraz, że DeimonD'owi można zaufać. Ale wiem też, że nie byłby aż tak głupi, żeby wystawić się na atak na następny dzień. Więc jest tylko krzykaczem. Nie mniej jednak dobry.

Tak. Mriska na pewno został dorwany przez swój post z podejrzeniami. Za dobrze mój sąsiad dedukował. A wczoraj z nim flachę obalaliśmy i jeszcze dziewuszki za tyłeczki łapaliśmy. Piękne czasy, ale teraz więcej dziewuszek dla moich rączek :D

Jeśli Mariska jest tylko wieśniakiem, to niech wskrzesi go ksiądz. Zawsze jeden głos więcej. Jak ksiądz użyje wskrzeszenia teraz, to będzie mógł jeszcze 2 raz w tym sezonie, no, o ile go nie zabiją.

Ochroniłem 4 niewinne ofiary, paladyn może zablokować każdy atak wilków. Szkoda mi gender, padła nie winna ofiara. Jednak cieszy mnie fakt, że żyje paladyn i szaman. Chociaż kolejne dni dla mnie będą ciężkie, następny cel egzekutor.

Czyli można bezpiecznie założyć, że DD nie jest wilkiem. Czemu ? Gdyby wydał swojego to byłby to najprawdopodobniej zwykły 'plebs wilczany', do robienia zmyłek nie wydaje się ludzi z umiejętnością (chociaż lepiej dla nas byłoby zabić egzekutora). Oczywiście nigdy nie można być niczego pewnym (chyba, że jest się jasnowidzem ;) ). Wskrzeszenie Mariski - może i dobry pomysł użyć umiejki póki się żyje. Wybór ofiary nie wiadomo czy był zmyłką (próba wrobienia DD, że jest wilkiem, bo w końcu przeżył; nakierowanie nas na Mauserka też nie jest wykluczone), czy kalkulowaniem egzekutora - błysk = umiejka na cd, atakowanie bez furii DD - brak ofiar (bo paladyn). Za bardzo wdaliście się w myślenie wilczki ;)

Mauserek mógł po prostu zostsc zmanipulowany przez byczastegoblub innego futrzastego, lecz istnieje też możliwość że sam jest jednym z nich. Mariska mógł zostać również zabity z powodu znikomej bądź zerowej aktywności egzekutora.

Ja na początku sam głosowałem na byczka, ale jednak postanowiłem zmienić głos na Deimonda gdyż po prostu wydawał mi się trochę podejrzany. Zwracam honor.

edit: Skoro Mariska zginął to pewnie dlatego, że podejrzewał mnie o bycie jednym z bestii. Niech was to nie zmyli.