Wran jako elementalista na krótko przed swoją śmiercią zaklął wiatr, który zaczął bardzo mocno wiać przez szpare w moich drzwiach. Z tych wszystkich dźwięków wydobywających się ze szpary udało się usłyszeć jednoznaczne "maqes zabił, ratuj fredzia". Gdy zjawiłem się w chacie zobaczyłem moich trzech martwych towarzyszy i Ciebie, trzymającego Fredzia. Wran już wcześniej miał do Ciebie awersje. Mam nadzieję, że moi sąsiedzi wybiorą mądrze i nie dadzą się omamić gadką jakiegoś przebierańca. Wiosna nadeszła, trzeba zażegnać problem wilków w naszej okolicy.
Na start historyjka o tym, że Wran zaklął wiatr. No to proszę "Might Tay, Jasnowidz, pośmiertnie nawiedził moje ciało i zostawił mi liścik: "Civil mnie zabił, on jest wilkiem" - brzmi fajnie, ale to tylko pokazuje, że mam jakąś tam (raczej denną) inwencję twórczą.
Odnośnie cytatów - no Maqes pajacuje. Wilki zapewne mają ubaw, że ściąga na siebie głosy innych, gdy one potajemnie zabijają nas.
Dwa tak, jednak zabójstwo Wrana już takie przypadkowe nie jest. Maqes już wcześniej groził Wranowi i Fredziowi. Proszę, Wran nie żyje i przypadkiem Fredzik znalazł się nad kominkiem u Maqesa...
No tak, bo najlogiczniej jest pozbywać się swoich wrogów w sposób sciągający na siebie uwagę.
Zgadzam się co do śmierci Maqesa, ale wpierw oczyśćmy wioskę z wilków - a jego później nabijemy na pal